Zrobiłam to!!!


1. PZU Cracovia Półmaraton Królewski za mną,
więc oficjalnie zostałam półmaratonką! I choć Kenijczyków nie dogoniłam,
życiówki nie zaliczyłam, zawrotnego tempa nie uskuteczniłam, to i tak wynik
okazał się lepszy niż deklarowany na starcie. A jeszcze w piątek wcale nie
zapowiadało się tak optymistycznie. Stłukłam palucha na tyle dotkliwie, że był
sino-fioletowy. Pani farmaceutka poproszona o polecenie cudownego specyfiku łagodzącego
skutki kontuzji stwierdziła, że z taką stopą na pewno nie przebiegnę
półmaratonu. JA NIE DAM RADY??? No to zobaczymy – pomyślałam w pierwszej
chwili. Jednak zdrowy rozsądek zaraz powrócił. Półmaraton półmaratonem i fajnie byłoby go w końcu przebiec podczas zawodów,
ale przecież stopa jeszcze mi się w życiu przyda. Postanowiłam, że wystartuję
zgodnie z planem, ale gdyby cokolwiek działo się z nogą w trakcie biegu, po prostu schodzę z trasy bez względu na kilometraż. Na szczęście obyło się bez takiej konieczności. Biegało mi się cudownie! Pierwszy raz na tym dystansie nie odnotowałam "syndromu 16-tego kilometra", a ostatnie 3-4 kilometry przed metą praktycznie frunęłam w euforii, że dałam radę. Atmosfera na trasie świetna, organizacja imprezy wzorowa, no i genialny doping kibiców, których nie odstraszyła arktyczna aura. Nabrałam wielkiej ochoty na kolejne
starty (marcowy półmaraton warszawski bardzo mnie kusi :))). A Cracovię polecam wszystkim zainteresowanym za rok.  








Pakiet startowy odebrany:












Zestaw ubraniowy przygotowany:













Ostatni rzut oka na trasę:













Hotelowe foto w pełnym ekwipunku:












Upragniony medal:  


























A poniżej dzielnie walcząca z kolejnymi kilometrami


(zdjęcia zakupione od FotoMaraton.pl):












































































Enviar um comentário for "Zrobiłam to!!!"